Dawno temu zaplanowałam sobie produkcję mini-albumów z komunijnymi zdjęciami dziecięcia. Wybrane zdjęcia odleżały jakiś czas, aż nabrały "mocy urzędowej". Wczoraj, rzutem na taśmę, zamiast pakować walizki, zabrałam się za cięcie i klejenie.
Powstały trzy, z pięciu potrzebnych. Mają 2-3 karty i kieszonki na płytę z filmem z uroczystości. Oszczędne w formie - w zasadzie jedynie papier i kilka tekturek:
Zrezygnowałam z ulubionych przeszyć i żałuję, ale cóż - mądra Polka po szkodzie... Zaliczyłam też stratę - dziurkacz brzegowy "się zużył". Nic to, trzeba będzie jakieś zakupy poczynić przed kolejną produkcją :-D
To jednak za jakiś czas, ponieważ chwilowo opuszczę nasz piękny kraj.
Pozdrawiam Was wakacyjnie!