Ostatnio jakoś nie lubią mnie narzędzia: a to maszyna rwie nitkę, a to psuje się trymer. Największą awarię zaliczył jednak cuttlebug. Wycinałam litery do puszki i nagle coś trzasnęło. Płytki wyskoczyły z ustrojstwa, a ono samo odmówiło współpracy na amen. Nadworna złota rączka orzekła, że najprawdopodobniej pękło któreś z kilku kół zębatych i maszynka nie do uratowania :-( Na szczęście jest jeszcze na gwarancji, więc może uda się ją wymienić na nową. Tylko dlaczego te sprzęty psują się wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebuję?
Na otarcie łez zrobiłam kolejną puszkę na kawę. Zamawiająca zadowolona :-)
Pozdrawiam Was ciepło w ten ponury dzień :-)
2 komentarze:
nie mam pojęcia co to za narzędzie, ale jakby się nie popsuły to byś puszki nie zrobiła :)))))
Nie dziwię się!Śliczna jest:)
Prześlij komentarz