Zaczęłam pracę nad pamiątką ślubu. Zgromadziłam materiały, rozpięłam len na ramie i ochoczo zabrałam się do hafcenia. I zonk! Kolory zupełnie nie przypadły mi do gustu, bo ciało pana młodego okazało się mocno za czekoladowe!
Niewiele myśląc, bo czas goni, dopadłam pudełka z muliną i przygotowałam nowy zestaw kolorystyczny. Nie do końca jest to może to, o co chodziło, ale moim zdaniem jest zdecydowanie lepiej:
To nie ostatnie zmiany w tym wzorze - będzie ich jeszcze trochę. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie zadowalający ;-)
4 komentarze:
Hmmm...a co to za wzór? bo mnie kiedyś też jakoś się nie do końca widziały podczas pracy, a efekt końcowy wyszedł ok.
To wedding bouquet Vervaco. Pierwsza opcja zdecydowanie za ciemna - ciało w zlewających się brązach odpada.
Może młody pan jest Afroamerykaninem ;)
Zazdroszczę wyobraźni, ja na prawdę żadnej twarzy (nawet konturów) nie widzę ;)
Graża, bo młodzi głowy dla siebie stracili :-D Taki schemat od ramion ;-)
Prześlij komentarz