środa, 7 grudnia 2011

Too much sugar, czyli mocno słitaśna czapka

Po 2 tygodniach nauki szydełkowania, potrafię wykonać trzy różne wzory śnieżynek na choinkę, dzwoneczek i aniołka. Mam w planach pranie i usztywnianie wytworów. Myślę, że niebawem je tu pokażę.

Wczoraj uznałam, że pora na jakąś bardziej użytkową formę i machnęłam grubą czapkę dla Majki. Po namyśle chciałam zrezygnować z falbanki, ale właścicielka zawetowała mój pomysł.


4 komentarze:

Lucyna pisze...

Romaya - szacun wielki. Tak szybko opanować szydełko. Mnie to ustrojstwo nie lubi, więc chyba kolejnego podchodu nie zrobię - wrr.

Pozdrawiam

romaya pisze...

Może Ci podesłać instrukcje, które notowałam podczas szkolenia? Tyle, że one mało fachowe ;-)

Lucyna pisze...

Nie, nie ... poczekam na szkolenie. Może kiedyś będzie mi dane ;)

Buźka

Izabela pisze...

Rewelacja! ciężko uwierzyć, ze to dopiero początki szydełkowania.

A babcia mówiła, dziecko usiądź i patrz, przyda ci się kiedyś. Teraz mam za swoje, mogę tylko podziwiać.. wiec nadal trwam w zachwycie nad czapka :)